Wataha wilków grasuje pod Łodzią. Ale spotkań z tymi zwierzętami w Łódzkiem jest więcej

Katarzyna Zajda, FM 2025-03-14
UDOSTĘPNIJ:
Wataha wilków w Łódzkiem (fot. TVP3 Łódź)
Wataha wilków w Łódzkiem (fot. TVP3 Łódź)
Wataha czterech wilków grasuje w pobliżu zabudowań w Chechle koło Pabianic - to informacja od jednego z naszych widzów. Drapieżniki pojawiają się tam nawet kilka razy w miesiącu. Nie są jednak agresywne i zachowują bezpieczny dystans, a blisko domów podchodzą w poszukiwaniu jedzenia. To nie jedyne wilki napotkane w Łódzkiem w ostatnim czasie.

ZOBACZ TEŻ -> WYJĄTKOWE NARODZINY W ŁÓDZKIM ZOO. TO ZAGROŻONY GATUNEK

Powiem ci w słowach kilku, co myślę o tym wilku: gdyby nie był na obrazku, zaraz by cię zjadł, głuptasku - tak o wilku pisał Jan Brzechwa. To na szczęście tylko słowna rymowanka, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością. Bo wilki są płochliwe i unikają bezpośredniego kontaktu z ludźmi. Dziś nie udało nam się zaobserwować żadnego osobnika. Więcej szczęścia miał niedawno pan Piotr Wardęcki z Pabianic.

Można powiedzieć, że koledzy na polowaniach indywidualnych, nocnych najczęściej spotykają jednego. Ostatnio kolega widział trzy

- opowiada Piotr Wardęcki myśliwy.

W Polsce wilki objęte są ścisłą ochroną. Można na nie polować jedynie z obiektywem.

Może się zastanówmy, kto jest największym drapieżnikiem w naszym kraju? Według mnie, to jesteśmy my, a nie wilki. Nie zbliżajmy się do dzikich zwierząt. A jeśli już spotkamy wilka, to spokojnie odejdźmy. Jeśli jest to zdrowe zwierzę, ono zrobi to samo

- mówi Michał Krause, ZOO Orientarium Łódź.

Ale są i takie, które potrzebują ludzkiej pomocy. Skrajnie wycieńczonego wilka znaleźli w rowie leśnicy. O życie trzylatka, przez dwa tygodnie walczyli weterynarze i pracownicy Leśnego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Kole, gdzie trafił w stanie ciężkim.

Leżący, świadomy, skrajnie odwodniony, nawet nasz aparat nie był w stanie zmierzyć nawodnienia. Dopiero po dobie nawadniania stan ten był mierzalny

- opowiada Dominika Domańska lekarz weterynarii.

ZOBACZ TEŻ -> NARODZINY W ŁÓDZKIM ZOO. TO JEDYNE TAKIE ZWIERZĘTA W POLSCE

Kłopoty wilka prawdopodobnie rozpoczęły się po tym, gdy odłączył się od watahy.

Najprawdopodobniej miał długą biegunkę, był odwodniony, brudny i wydawać by się mogło, że był potrącony przez samochód, bo miał otarcia na boku i łapach

- dodaje Paweł Kowalski, Nadleśnictwo Piotrków.

Dzięki diagnostyce w ośrodku wykluczono złamania, ale to nie uspokoiło weterynarzy, bo stan wilka się pogarszał. Wzrosła temperatura i rozwinęło się zapalenie płuc. Walka o życie drapieżnika trwała kolejnych 7 dni ale zakończyła się sukcesem. Wczoraj pacjent wrócił do lasu.

Natura powinna działać sama, ale ja uważam, że teraz człowiek oddziałuje na naturę i tej naturze jesteśmy winni nie tylko by z niej korzystać, ale jej pomagać

- mówi Mateusz Garbacz nadleśniczy Nadleśnictwa Piotrków.

Wilk ma teraz obrożę telemetryczną. Dzięki niej będzie można śledzić jego dalsze losy.

Źródło:
TVP3 Łódź